W rozmowie z dziennikarzem tvn24 w programie „Fakty po faktach” Lech Wałęsa odniósł się do poniedziałkowych wydarzeń, które rozgrzały do czerwoności polską scenę polityczną. Były prezydent skomentował też plany budowy pomnika ku czci śp. Lecha Kaczyńskiego.
Padły mocne słowa. O ile legendarny przywódca „Solidarności” chętnie się dołoży do budowy pomnika ku czci wszystkich ofiar tragedii, to stawianie monumentu zmarłej głowie państwa uważa za niewłaściwe.
Patrz też: Marek Migalski: Wałęsa to warchoł
- Na pewno zginął i to jest osiągnięcie, że zginął. Natomiast innych osiągnięć wielkich nie widzę , nie wiedziałem. Przykro mi o tym mówić, ale taka jest prawda. A jeśli znajdzie się jeszcze nagranie tamtej ostatniej rozmowy prezydenta z bratem, to nie chciałbym być w skórze Jarosława Kaczyńskiego – tak skomentował zasługi dla Polski śp. Lecha Kaczyńskiego.
Poza tym Lech Wałęsa zdradził, że nie przyszedł na zjazd „Solidarności”, bo „honor mu nie pozwalał dokładać małym ludziom”. Buczenie i gwizdy na wiecu związku to dowód na to, że w „Solidarności” rządzi kłamstwo, perfidia i szkodzenie Polsce.
O udziale w strajkach braci Kaczyńskich mówi krótko:
- Lech Kaczyński był w strajkach daleko, daleko, a może jeszcze dalej. Tylko z grzeczności, jako kolegę dołączyłem go, by doradzał w sprawach prawa pracy, bo się w tym specjalizował. Nie liczył się w ogóle politycznie. A Jarosław Kaczyński w ogóle nie był w „Solidarności”
Henryka Krzywonos to dla Wałęsy bohaterka, która go uratowała, bo gdyby nie weszła na mównicę były prezydent musiałby przyjść i powiedzieć co o tym wszystkim myśli.
Przeczytaj koniecznie: Niesiołowski: Bluźnierców spod krzyża zaspokoi tylko pomnik Kaczyńskiego wielkości kolumny Zygmunta